Koktajl zakochania
Kiedy jesteśmy zakochani zmysły szaleją, a my jesteśmy na hormonalnym dopingu. Najpierw jest zapach. Czujemy feromony wydzielane przez drugą osobę. Zapach dociera do narządu lemieszowo-nosowego. To główny organ powonienia, który leży po obu stronach przegrody nosa. Jeśli czułe komórki, które się tam znajdują, dojdą do wniosku, że możemy do siebie pasować, sygnał płynie do mózgu.
Potem ważne są bodźce wzrokowe. Patrzymy na kogoś i mózg zaczyna wydzielać różne substancje. Na tomografii widać wtedy, jak nasze szare komórki zaczynają świecić. Reaguje podwzgórze. Ta wielkości orzecha włoskiego część naszego mózgu, gdzieś w jego środku, zamienia impulsy nerwowe w sygnały biochemiczne, steruje układem nerwowym i hormonami, naszym głodem, pragnieniem, snem, rytmem dobowym, temperaturą ciała i zachowaniami rodzicielskimi. I miłością.
Podwzgórze zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę, naturalną amfetaminę, narkotyk miłości. Dzięki niej czujemy, że miłość nas uskrzydla, jesteśmy szczęśliwi, pewni siebie, podnieceni, stajemy się nadmiernie aktywni, jednocześnie mając kłopoty z koncentracją. Fenyloetyloamina powoduje też bezsenność, brak tchu, stany niepokoju i depresji. Szalejemy z niepokoju, gdy ukochana osoba się spóźnia, jesteśmy zazdrośni.
Potem zaczyna się wydzielać noradrenalina – „substancja miłości”. Na widok ukochanej osoby rośnie ciśnienie, przyśpiesza bicie serca, rośnie poziom glukozy we krwi i zmniejsza się apetyt. Na skutek skurczów naczyń krwionośnych łatwo się rumienimy i stajemy się wrażliwi na dotyk.
W miarę jak rośnie poziom noradrenaliny, uwalnia się „hormon szczęścia”, czyli dopamina. Kontroluje ruch i aktywność ciała oraz zdolność odczuwania przyjemności. Jest przyczyną zatrzymania krwi w narządach intymnych, co uwrażliwia je na dotyk.
Dopamina powoduje, że spada ilość serotoniny, która odpowiada za zdrowy sen i poczucie spokoju. Mamy kłopoty z koncentracją, jesteśmy rozkojarzeni, wpadamy w skrajne nastroje, żyjemy oczekiwaniem na spotkanie z ukochaną osobą.
Te cztery hormony: fenyloetyloamina, noroadrenalina, dopamina i serotonina sprawiają, że szalejemy z miłości.
Niestety po jakimś czasie zaczynamy się na ten hormonalny koktajl uodparniać, przede wszystkim na fenyloetyloaminę. Stan emocjonalnej burzy trwa od półtora roku do 4 lat. Jeśli nie zaczną działać inne hormony, para się rozstanie.